nie chce mi się iść na trening

Jeśli Ty nie uznajesz takiego "na odwal się" podchodzenia do sakramentów, to żyj zgodnie z tą zasadą. Ale każdy ma prawo robić co chce. Mi nie przeszkadza to, że ludzie jeśli chodzi 353 odpowiedzi. 26128 wyświetleń. Sylka856. 3 minuty temu. Taka głupia sytuacja. Syn jest zaproszony na urodziny kolegi. Nie przyjaźni się z tym chłopcem jakoś specjalnie, ale tak się Miał przy tym krzyczeć, że „nie chce iść na wojnę”. Władimir Putin w środowym orędziu ogłosił mobilizację w Rosji, a rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu wyjaśniał, że ma Każdy kto próbuje wnieść do swojego życia promyk aktywności zmaga się z tym zdarzeniem. Zdarzeniem, którym jest trening, który się nie odbył.. a konkretniej trening, w którym nie wzięliśmy udziału. Od początku istnienia bloga zwracam Waszą uwagę na to, że w życiu trzeba się przejmować tylko tym, na co mamy wpływ i jeśli już podejmujemy jakieś decyzjeRead More Nie wiem co mam robić :(. Wstydzę się iść do pedagoga szkolnego albo do wychowawczyni, a z rodzicami nie da rady się dogadać - oni wiedzą lepiej co mi jest, a ja mam już dość słuchania jaka jestem leniwa i do niczego. Nigdy nie byłam zagrożona z jakiegoś przedmiotu z powodu ocen, ale już zdarzyło się, że byłabym Sie Sucht Ihn Köln Markt De. Iść biegać? Idź biegać pasztecie. 11 73% Olej, otwórz browara i zapal szluga. Wyścig przecież jest dopiero w maju. 4 27% Liczba głosów: 15 Twój głos został zarejestrowany. giggsy11 Wyga Posty: 64 Rejestracja: 01 cze 2011, 11:18 Życiówka na 10k: brak Życiówka w maratonie: brak Nieprzeczytany post 17 lip 2011, 16:07 Piekne, piękne I ja tez lubię wydrzeć papę w stylu " o ty *****, ja cię nie pokonam?, zniszczę cię! już cię mam." Oczywiście mówię do dystansu jaki mam pokonać "jeżeli czegoś bardzo chcesz to niezbyt odległe to jest" Vascodagamma Nieprzeczytany post 18 lip 2011, 20:51 7,2 km po górkach, zrobiłem tak jak pisaliście i usunąłem 3,5 km z górki #1 Napisany 08 styczeń 2008 - 13:02 ~Grzegorz Wiek: 37 Płeć:Mężczyzna Miasto:Prawie 3 miasto / Warszawa Staż [mies.]: 120 0 Wróć do góry Doradca KFD Doradca KFD KFD pro Siemka, sprawdź ofertę specjalną: Poniżej kilka linków do tematów podobnych do Twojego: #2 Napisany 08 styczeń 2008 - 13:27 Mitrill Wiek: 32 Płeć:Mężczyzna Miasto:Opolskie Staż [mies.]: 7 lat podziwiam takich ludzi 0 Wróć do góry #3 Napisany 08 styczeń 2008 - 13:59 SHlN Wiek: 43 Płeć:Mężczyzna Miasto:Leżajsk Staż [mies.]: 6 lat zdolne bestie, chciałbym mieć taką wolę. 0 Wróć do góry #4 Napisany 08 styczeń 2008 - 14:11 Wierus Wiek: 32 Płeć:Mężczyzna Miasto:71 Staż [mies.]: xxx wrzucales juz to w jakims temacie;) filmik naprawde dajacy do myslenia nad slowami "nie chce mi sie " 0 Wróć do góry #5 Napisany 08 styczeń 2008 - 14:14 palekane Wiek: 34 Płeć:Mężczyzna Miasto:JeleniaGóra|Drogheda Staż [mies.]: 24 szacunek dla nich 0 Wróć do góry #6 Napisany 08 styczeń 2008 - 14:15 ..Sony87.. Wiek: 35 Płeć:Mężczyzna Miasto:biorą się mięśnie? Staż [mies.]: 16 jestem w szoku! to sie nazywa zaparcie i wytrwalosc 0 Wróć do góry #7 Napisany 08 styczeń 2008 - 14:19 Pump Wiek: 33 Płeć:Mężczyzna Miasto:Jelenia Góra Staż [mies.]: 7 lat Podziwiam ich motywacje i silną wolę 0 Wróć do góry #8 Napisany 08 styczeń 2008 - 16:01 TheDebil Płeć:Mężczyzna Miasto:Z apteki %) Staż [mies.]: 25 Daje do myślenia , jakby mnie coś takiego spotkało to bym sie powiesił a nie na siłke chodził . Mają silną wole , podziwiam ich ... 0 Wróć do góry #9 Napisany 08 styczeń 2008 - 16:12 mlody_17 Wiek: 33 Płeć:Mężczyzna Staż [mies.]: 58 godni podziwu... widac ze jesli chce to w kazdej sytuacji zyciowej mozna.... 0 Wróć do góry #10 Napisany 08 styczeń 2008 - 16:30 Kajzer-Soze Wiek: 32 Płeć:Mężczyzna Staż [mies.]: 120 Wielki podziw, ostatnio ogladalem film o mistrzostwach swiata w rugby na wuzkach... wszstkie osiagniecie sportowców pełnosprawnych są niczym w porównaniu z tym co robią Ci ludzie. WIelki podziw i szacunek... wiekszosc ludzi na ich miejscu nie mialo by ochoty zyć... prawdziwi bohaterowie. 0 Wróć do góry #11 Napisany 08 styczeń 2008 - 17:35 Monza Wiek: 33 Płeć:Mężczyzna Miasto:Wrocław Staż [mies.]: 36 tego u góry tez szkoda ale chociaz ma gore...tego z dolu az żal patrzec ja bym sie zabil chyba a on jeszcze ćwiczy... 0 Wróć do góry #12 Napisany 08 styczeń 2008 - 18:26 KRL Wiek: 32 Płeć:Mężczyzna Miasto:Warszawa "Could be worse" - szacunek dla tych gości, bo robią coś naprawdę pięknego i motywują tym innych. 0 Wróć do góry #13 Napisany 08 styczeń 2008 - 18:33 Ridż Wiek: 34 Płeć:Mężczyzna Miasto: Staż [mies.]: 55 powinni byc przykładem dla masy cieląt która nie ma na nic ochote żeby pracowac nad soba a tylko narzekac narzekac i rządać 0 Wróć do góry #14 Napisany 08 styczeń 2008 - 19:37 ~Łukasz Wiek: 32 Płeć:Mężczyzna Miasto:kyfydy I to jest właśnie hardcore i co w sporcie najważniejsze poświęcenie i wytrwałość.. to sobie cenię Ale fakt faktem jest, że może i teraz się poświęcam ale nie byłbym to tego zdolny w takim stanie.. dla mnie był by to koniec. Po prostu szczere gratulację dla takich ludzi. 0 Wróć do góry #15 Napisany 08 styczeń 2008 - 20:18 Aggressor Wiek: 39 Płeć:Mężczyzna Miasto:Siemianowice Staż [mies.]: 11lat Wielki podziw, ostatnio ogladalem film o mistrzostwach swiata w rugby na wuzkach... wszstkie osiagniecie sportowców pełnosprawnych są niczym w porównaniu z tym co robią Ci ludzie. WIelki podziw i szacunek... wiekszosc ludzi na ich miejscu nie mialo by ochoty zyć... prawdziwi jakis czas temu na meczu polskiej reprezentacji w rugby na wozkach ... zapomnialem juz z kim grali ale dostali sromotnie :D zawody byly organizowane na kotiwckim AWFie ..... widok nieprzecietny ... ci ludzie maja wiecej zapalu niz niejeden normalny sporotwiec. 0 Wróć do góry #16 Napisany 08 styczeń 2008 - 20:53 Paweel19 Wiek: 33 Płeć:Mężczyzna Miasto:Od mamy i taty Staż [mies.]: 28 Podziwiać podziwiać i jeszcze raz podziwiać. Recpect PS. ten koleś na wózku wygląda kozacko... bary 0 Wróć do góry #17 Napisany 08 styczeń 2008 - 22:11 Torres Płeć:Mężczyzna Staż [mies.]: 10 lat #18 Napisany 08 styczeń 2008 - 22:15 Paul24333 Wiek: 34 Płeć:Mężczyzna Miasto:z Opolszczyzny Staż [mies.]: średni naprawdę takich ludzi powinno się podziwiać ich zapał, determinacja i dążenie do celu budzi we mnie prawdziwy podziw 0 Wróć do góry #19 Napisany 08 styczeń 2008 - 22:41 czolo Wiek: 37 Płeć:Mężczyzna Miasto:Stacja "Mirr" Staż [mies.]: 24 słowa Curtera: "I'm just like you". I ja tez tak do tego podchodze. Chciec znaczy móc. Niewazne czy masz 50 kg nadwagi czy brak reki lub nogi. Wazna jest motywacja i cel 0 Wróć do góry #20 Napisany 09 styczeń 2008 - 19:48 assbuger Nowy na pokładzie Użytkownicy 36 postów Wiek: 32 Płeć:Mężczyzna Miasto:Koszalin Staż [mies.]: ok 26 niesamowite,tylko powdziwiac zaparcie 0 Wróć do góry Dołączył: 2018-04-08 Miasto: Liczba postów: 1720 20 kwietnia 2018, 12:00 Od 2lat siedze w domu, mam nie duze pieniadze ale nie narzekam bo maz pracuje na styk na wszhstko starcza. Od maja bede miala juz mniej macierzynskiego bo wybralam opcje 100%/60% wiec wypadaloby isc do pracy. Kasa by sie przydala ale szczerze niekoniecznie chce mi sie pracowalam na recepcji w takim wypasionym mi sie przestawic, jedno dziecko ma juz 20msc a mlodsze prawie pol roku. Na poczatek chcialam znalezc cos na pol etatu,ale szczerze, wole zostac w domu jednak boje sie ze wyjde na darmozjada. Dopiero od niedawna poczulam sie 100 %matka, polubilam spedzac czas z moimi dziecmi. Na poczatku bylo ciezko, czulam sie uwiazana ale teraz odkad starsze dziecko jest juz duze daje mi niesmowita radosc i spelnienie w byciu mama. Mozna sie z nim porozumiec, pobawic, wiele rzeczy ten swiat razem z nim. Jest taki slodki i samodzielny. Mozna go wieloma zabawami zainteresowac,uczy sie chodzic po schodach, pokazuje co chce, wiem co mu jest kiedy np placze. Calkiem inaczej niz przy niemowalku Przy mlodszym pomaga tesciowa. Bylam juz umowiona na dwie rozmowy i zrezygnowalam bo jak sobie pomysle ze mam uzerac sie z wrednymi kolezankami i szefem ktory traktuje ludzi jak niewolnikow stale podkrecajac tempo to az mi sie wyc chce... Edytowany przez SmoczycaKamila 20 kwietnia 2018, 12:04 Dołączył: 2009-11-11 Miasto: Melbourne Liczba postów: 15311 20 kwietnia 2018, 12:04 A co na to mąż? Jak mu pasuje żebyś została w domu to zostań. A co do bycia darmozjadem... na vitalii kobieta, która nie pracuje, siedzi w domu i jest na utrzymaniu męża to pasożyt, śmieć i wszystko, co najgorsze także tego :) Dołączył: 2018-04-08 Miasto: Liczba postów: 1720 20 kwietnia 2018, 12:05 A co na to mąż? Jak mu pasuje żebyś została w domu to zostań. A co do bycia darmozjadem... na vitalii kobieta, która nie pracuje, siedzi w domu i jest na utrzymaniu męża to pasożyt, śmieć i wszystko, co najgorsze także tego :) Nic nie mowi. No ale juz siedze 2lata w domu, a zycie drogie. jurysdykcja 20 kwietnia 2018, 12:06 Jak wyżej. Jeśli ani tobie, ani facetowi nie przeszkadza to, że nie pracujesz, to nie pracuj. ALE ze świadomością, że potem będzie ci coraz ciężej wrócić na rynek, a życie może się różnie potoczyć. Wydaje mi się, że o ile facet nie jest na prawdę bardzo dobrze ustawiony, to taka opcja jest obarczona dużym z motywacją, może powinnaś pracować na pół etatu? Albo robić coś za mniejszą kasę, ale za to przyjemnego? Edytowany przez 20 kwietnia 2018, 12:07 Dołączył: 2018-04-08 Miasto: Liczba postów: 1720 20 kwietnia 2018, 12:08 jurysdykcja napisał(a):Jak wyżej. Jeśli ani tobie, ani facetowi nie przeszkadza to, że nie pracujesz, to nie pracuj. ALE ze świadomością, że potem będzie ci coraz ciężej wrócić na rynek, a życie może się różnie potoczyć. Wydaje mi się, że o ile facet nie jest na prawdę bardzo dobrze ustawiony, to taka opcja jest obarczona dużym ryzykiem. Nie jest. Mamy znikome oszczednosci, chce chociaz do konca wakacji posiedziec w domu. jurysdykcja 20 kwietnia 2018, 12:17 Nie jest w sensie nie najbliższej przyszłości, bo pewnie sobie poradzicie. Mam na myśli co będzie za 5-10 lat. Bo jeśli planujesz kiedyś jednak wrócić do pracy, to będzie ci ciężko. Każdy rok bez zatrudnienia to rok mniej doświadczenia zawodowego itd. No i sama widzisz, że jest ci ciężko się mentalnie przestawić na powrót do pracy. Z kolejnymi miesiącami i latami może wcale nie być łatwiej. Edytowany przez 20 kwietnia 2018, 12:18 Dołączył: 2018-04-14 Miasto: Wrocław Liczba postów: 8385 20 kwietnia 2018, 12:17 No weź przestań bo mi kompleksów narobisz :P Ja siedzę w domu od prawie 6 lat! Wykorzystałam cały macierzyński i wychowawczy na oboje dzieci (no w grudniu mi się kończy). U mnie sprawa wyglądała tez tak, że mojej pracy już nie ma. Także też będę musiała po zakończeniu wychowawczego na córkę czegoś poszukać. Z kasą się wyrabiamy, nawet udaje nam się odłożyć co miesiąc pare groszy, więc ciśnienia pod tym kątem nie ma. Myślałam żeby wrócić do pracy wczesniej, ale wiesz co? Jak policzyłam ile zapłace za żłobek czy opiekunkę, że wyślę roczne dziecko, które pewnie i tak zacznie nagminnie chorować, że będzie mi brakowało czasu na wszystko a na końcu zostanie z tego 500 zł na rękę czy ileś tam - to się po prostu nie kalkuluje. Syn poszedł do przedszkola 2 lata temu. Córka pójdzie teraz od września. wtedy poszukam pracy. Nie mam wyrzutów sumienia, bo przynajmniej sama zajmuję się nimi, wiem co jedzą, widzę ich codziennie a nie tylko godzine po pracy i spać. Ja to nawet czasem mam już dosyć - bo to wbrew pozorom jest ciężka harówa. Z boku ktoś widzi tylko "ooo siedzi w domu i się oprdla" A tak na prawdę, to ja mam tyle roboty, że czasem nie wiem za co się brać. Do tego dzieci z każda pierdołą lecą do mnie. Mi brakuje czasem takiej odskoczni psychicznej. Czasem sobie myśle, że jak pójde do pracy to odpocznę ;) hehe. Nie miej żadnych wyrzutów sumienia! Tobie ma to pasować, Twojemu mężowi i Waszym dzieciom. A jesli chodzi o kasę, to nie łapiecie się na żadne zasiłki czy coś? Edytowany przez Karolka_83 20 kwietnia 2018, 12:26 Dołączył: 2014-04-16 Miasto: Łódź Liczba postów: 19474 20 kwietnia 2018, 12:24 Ja bym z obawy przed śmiercią na rynku pracy poszła chociaż na 1/2 etatu nadal będziesz aktywna i dla dzieci będziesz miała czas. Ale ja to już 10 lat temu myślałam o tym jak tu się finansowo do emerytury przygotować. Dołączył: 2014-10-02 Miasto: Watford Liczba postów: 6620 20 kwietnia 2018, 12:26 pol etetu mozna jakos przezyc. moze sie przekwalifikuj. moja kolezanka poszla na asystentke dentysty - roczna szkola chyba i bardzo lubi swoja prace - zawsze mozna cos ciekawego robic. albo pracowac z domu? moze cos kosmetycznego? Alicja19900 Dołączył: 2016-07-29 Miasto: Yeti Liczba postów: 1940 20 kwietnia 2018, 12:39 Dlatego nie pracuję... Czasem brakuje mi kontaktu z ludźmi ale chyba wolałabym pójść do szkoły jakiejś... Od lat próbuje technika hodowcę koni ale ciągle nie zbiera się wymagana ilość ludzi na grupę... Miałeś ciężki dzień w pracy i wszystko, na co masz ochotę, to usiąść na kanapie i zrelaksować się. Nie chcesz odpuścić, ale zmęczenie osłabia Twoją motywację. Co w takiej sytuacji zrobić? Zrezygnować z treningu, zrelaksować się, czy nie odpuszczać i pójść na trening mimo zmęczenia? Są sytuacje, w których lepiej odpuścić Jeśli wyczuwasz stan przedchorobowy lub spałeś zaledwie kilka godzin, ćwiczenie może przynieść efekt przeciwny od zamierzonego. Kiedy jesteś zmęczony lub chory, ryzyko kontuzji jest znacznie większe. Są ludzie, którzy postrzegają wykonanie treningu mimo choroby czy zmęczenia, za punkt honoru i dowód bycia twardym. Są jednak sytuacje, w których ważniejsza jest umiejętność odpuszczania i postawienia na regenerację. Kiedy przemóc się i pójść na trening? W niektórych przypadkach ćwiczenia mogą być najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić mimo zmęczenia. Badania pokazują, że ludzie czują przypływ energii, gdy zaczynają ćwiczyć. Ich ciało zostaje wprawione w ruch, krew zaczyna szybciej krążyć, komórki są lepiej dotlenione. Musisz przyznać, że ma to sens! Ćwiczenia pobudzają układ krwionośny, oddechowy, nerwowy, dzięki czemu po wysiłku czujesz się lepiej, niż przed. Dlatego po ciężkim dniu w pracy, po spędzeniu wielu godzin w pozycji siedzącej, zbierz się w sobie i idź na trening zamiast zalegać na kanapie i niepotrzebne wyolbrzymiać swoje chwilowe, słabsze samopoczucie. Ne rezygnuj z ćwiczeń, ale zmniejsz ich intensywność. Zadbaj o to, by trening sprawił Ci przyjemność, poprawił nastrój i dodał energii, zamiast totalnie pozbawiać Cię chęci do życia. Brak snu a treningi Trenowanie przy dużym zmęczeniu organizmu może wpłynąć na osłabienie układu odpornościowego. Jeśli spałeś mniej, niż 6 godzin lub od kilku nocy źle sypiasz, prawdopodobnie poziom kortyzolu jest już wysoko. Brak snu to dla organizmu ogromny stres. Jeśli dodatkowo wykonasz intensywny trening, przyczynisz się do jeszcze większego stresu, a tym samym podniesienia kortyzolu. Wysoki poziom kortyzolu zmniejsza aktywność komórek układu odpornościowego, które chronią Cię przed chorobotwórczymi wirusami i bakteriami. Innymi słowy, jeśli zbyt mało śpisz, a do tego narzucasz na siebie intensywne treningi, jest dużo większa szansa, że złapiesz grypę, przeziębienie, opryszczkę, infekcję. Nawet niewielkie zaburzenia snu mogą obniżyć odpowiedź immunologiczną organizmu i zmniejszyć odporność na choroby, takie jak grypa. Połącz brak snu z ciężkim treningiem, a otrzymasz sporą porcję stresu, a tym samym zwiększone ryzyko choroby. Jeśli notorycznie zarywasz nocki, a poziom zmęczenia rośnie, wolny czas wykorzystaj na drzemkę i lekką aktywność fizyczną – spacer, basen, rozciąganie, joga. Najważniejsza zasada brzmi: Słuchaj swojego ciała! Twoje ciało zawsze wie, co jest dla Ciebie dobre. Zmodyfikuj swoje treningi Jeśli czujesz się zmęczony, ale nie chcesz pomijać treningu, zmodyfikuj go. Zmień trening o wysokiej intensywności w trening o niskiej intensywności. To może być idealna okazja, aby wyciągnąć matę do jogi lub wyjść na energiczny spacer na świeżym powietrzu. Możesz również rozważyć wizytę na siłowni, warto jednak chwycić za mniejsze obciążenia i wykonać więcej lekkich powtórzeń w serii. Jeśli mimo zmęczenia zdecydujesz się poćwiczyć, weź ze sobą butelkę z wodą i popijaj ją podczas treningu. Nawet łagodne odwodnienie może pogorszyć samopoczucie i zmniejszyć Twoją wydajność. Jeśli Twoje zmęczenie jest zwiastunem choroby... Możesz czuć się zmęczony lub obolały, ponieważ jesteś na wczesnym etapie grypy. Nie ryzykuj, zwłaszcza zimą, kiedy infekcje wirusowe łatwiej się rozprzestrzeniają. Zrób to dla siebie, ale i dla swojego otoczenia. Nie roznoś zarazków. Pamiętaj, że jeden dzień odpoczynku Cię nie złamie. W takiej sytuacji priorytetem jest relaks i dobry sen! Wrócisz silniejszy po dobrze przespanej nocy. Podsumowując Nie bój się odpocząć lub zmodyfikować swój trening, jeśli czujesz się zmęczony z powodu niedospania lub objawów rozpoczynającej się choroby. Jeśli mimo lekkiego zmęczenia postanowisz udać się na trening, zmodyfikuj go odpowiednio. Umiar jest kluczem! Intensywne ćwiczenia to duży stres dla organizmu. Słuchaj swojego ciała! Zwracaj uwagę na to, jak się czujesz i nie narażaj swojego zdrowia trenując zbyt mocno, gdy Twoje ciało prosi o odpoczynek. Upewnij się, że masz wystarczająco dużo czasu na sen i pracuj nad stworzeniem zdrowych nawyków, które pomogą ci lepiej spać w nocy. Kładź się spać przed 23, zaciemnij sypialnię, przewietrz sypialnię przed snem, co najmniej godzinę przed snem nie korzystaj z urządzeń elektronicznych). O tym, co zrobić, kiedy dziecko chce zrezygnować z zajęć, które wcześniej sprawiały mu frajdę, i czy w piłce nożnej najważniejsze jest strzelanie bramek, rozmawiają Alicja Niewęgłowska i Maria Majewska, mamy i trenerki Familylab. Maria Majewska: Mój syn chciał chodzić na piłkę nożną. Zapisałam go do klubu, co wcale nie było takie łatwe. Musiałam mu kupić klubową torbę, skarpetki i bluzę. A po dwóch miesiącach Stasiek powiedział, że nie lubi, nie chce i nie będzie tam chodzić. Alicja Niewęgłowska: No cóż, mogę mu pogratulować, bo przynajmniej wie, czego chce, a czego nie. My jakiś czas temu byliśmy na wakacjach ze znajomymi, których syn grał w piłkę w takim klubie. Naszemu synowi bardzo się to spodobało i powiedział, że też chce spróbować. Zapisaliśmy go do klubu, w którym było już kilku jego kolegów z sąsiedztwa i ze szkoły. Ale zauważyliśmy, że dla niego fajne jest bycie w grupie z dzieciakami, ruch, bieganie i obserwowanie przyrody podczas treningów na boisku, natomiast sama piłka nożna nie jest jego wielką pasją. Na szczęście mieliśmy mądrego trenera, który nie wywierał presji na dzieciaki. Część z nich była mocno zaangażowana w kopanie, a część nie. Pod koniec drugiego roku trenowania okazało się jednak, że niektórym chłopakom bardzo zależy na wygrywaniu meczów, rozgrywek i turniejów. Mój syn usłyszał parę razy – nie od trenera, ale od rówieśników – że nie jest wystarczająco dobry. Zaczął się powoli wycofywać i nie jeździł na część meczów, mimo że trener cały czas powoływał wszystkich zawodników i każdy zawsze wchodził na boisko. Maria: Co zrobiłaś? Alicja: Pytałam, czy chce chodzić na piłkę, a on odpowiadał, że nie wie. Mówiłam: „Masz tam kolegów, ale widzę, że już nie chodzisz tam tak chętnie”. A on: „Jeszcze raz pójdę, ale jak mi znowu coś powiedzą, to już rezygnuję”. Bardzo się tym denerwowałam, bo chciałam go chronić, ale nie zamierzałam podejmować za niego żadnej decyzji. On z kolei też nie chciał, czy może nie umiał jej podjąć. Im bardziej naciskałam, im częściej o tym mówiłam, tym bardziej on się wycofywał z relacji i rozmów ze mną na ten temat. Oczywiście nie załapałam tego, że on nie chce sam podjąć tej decyzji… Na szczęście jego tata to zrozumiał i powiedział: „Słuchaj, możesz grać w piłkę do końca listopada, bo za ten miesiąc już zapłaciliśmy. Możesz wybierać, czy chcesz iść na trening, czy nie. Ale od grudnia już nie będziesz chodził”. I nagle mój syn odetchnął i poczuł ulgę. Poszedł jeszcze na jeden trening, na którym zresztą świetnie się bawił. Maria: Bo ktoś mu zdjął ogromny ciężar z pleców… Alicja: A potem syn nam jeszcze powiedział, że się bardzo cieszy, bo ma teraz dwa popołudnia w tygodniu wolne i będzie mógł zapraszać kolegów albo ich odwiedzać. A dla niego to jest właśnie najważniejsze. Ta historia pokazała mi to, co niby wiem, ale jednak zapomniałam – że powinnam obserwować i słuchać uważnie moich dzieci. Maria: Ja też miałam dylemat, co zrobić ze Staśkiem. To historia trochę podobna do twojej, bo kiedy obserwowałam syna na treningach, miałam wrażenie, że piłka w ogóle go nie interesuje. Kiedyś go po prostu o to spytałam i usłyszałam: „Wiesz, mamo, bo mnie to w ogóle nie bawi, żeby o tę piłkę walczyć. Oni się tam kopią po nogach, a ja idę pobiegać. Nie lubię tej presji i tego, że musimy wygrać”. No i go wypisałam. On oczywiście dalej chodzi w tych klubowych ubraniach i lubi to. A ja się dowiedziałam, że nie pasuje mu sport oparty na rywalizacji, że woli się po prostu wybiegać. Muszę jednak przyznać, że w tym klubie trener wywierał na dzieciaki dużą presję. Sama się go trochę bałam. Ale też myślałam, że takie treningi nauczą syna jakichś zasad, np. że chodzi o współpracę i nie można się spóźniać. Miałam też taką koncepcję, że to fajne męskie spotkania, a ja nie mogę mu dać takich doświadczeń, bo jestem matką i nigdy nie będę ojcem. Alicja: No i to jednak był pomysł twojego syna, żeby na tę piłkę chodzić. Maria: Tak. Ale już wcześniej widziałam sytuację, która dała mi dużo do myślenia. Akurat mieliśmy jechać na trening, kiedy moja najmłodsza córka zasnęła. Była zima, musiałam ją ubrać w kombinezon i włożyć w fotelik-nosidełko. Wiadomo, wydarzył się cały ten koszmar – ty się spieszysz i denerwujesz, małe dziecko budzi się i płacze, syn się stresuje, że się spóźnimy. Okazuje się jeszcze, że trening jest przeniesiony w inne miejsce, więc w ostatniej chwili wpadamy do szatni. Przebieramy się, wbiegamy na salę gimnastyczną i wtedy trener mówi, że już nie możemy wejść, bo od pięciu minut trwa rozgrzewka, a na treningi nie można się spóźniać. I że sobie możemy jechać do domu. Ja wtedy poszłam do szatni i się popłakałam, że nie dałam rady. I było mi tak żal Staśka, bo on też się popłakał. Wtedy pierwszy raz zastanowiłam się poważnie, po co nam to właściwie? Nie brakuje nam przecież stresu w życiu, a jeszcze sami go sobie dokładamy. Potem zaczęłam obserwować treningi i zobaczyłam, że im większa była presja, tym mój syn bardziej biegał po boisku, a mniej za piłką. Alicja: My mieliśmy fantastycznego trenera, ale rodzicom trudno było nie naciskać na dzieci. Pamiętam, jak po meczu, który nasza drużyna przegrała, jedna z mam powiedziała: „Ale u nas w ogóle nie ma napastnika!”. A oni mieli wtedy po siedem lat. Pomyślałam – o co tutaj właściwie chodzi? Maria: No właśnie, bo to chyba ma być rozrywka dla dzieciaków? Czy ja czegoś nie rozumiem? Może powinna być drużyna dla matek i ojców? A tak serio – naprawdę warto się pochylić nad tym, o co nam, rodzicom chodzi, kiedy zapisujemy dziecko na takie treningi i o co chodzi naszym dzieciom, gdy chcą, a potem przestają chcieć brać w nich udział. Alicja: I dlatego nie ma jednej dobrej odpowiedzi na pytanie, co zrobić, kiedy moje dziecko nie chce już chodzić na piłkę nożną, taniec czy karate. Bo trzeba się zastanowić, co mnie – rodzicowi – robi to, że ono chce zrezygnować. I dlaczego dziecko chce zrezygnować? Może po prostu mu się znudziło po dwóch miesiącach i już? A może to coś całkiem innego? Autorka/autor Alicja Niewęgłowska i Maria Majewska Alicja Niewęgłowska jest trenerką Familylab. Prowadzi seminaria i warsztaty dla rodziców i pedagogów w oparciu o podejście Jespera Juula. Jest mamą Aleksandra i Natalki. Marysia Majewska jest antropolożką kultury, terapeutką neurologopedką, matką trójki dzieciaków i trenerką Familylab. Lubi być z ludźmi, pracować z nimi, bawić się i gotować dla nich. Po prostu lubi ludzi. Jej idolką od zawsze jest Pippi. Teraz Maria realizuje swoje największe marzenia i działa w edukacji. Zobacz wszystkie artykuły

nie chce mi się iść na trening